piątek, 21 lipca 2017

O wpływie szkolnictwa na czytelnictwo słów kilka

W polskim szkolnictwie od wielu lat lista lektur jest tematem do dyskusji i sporów. W tym roku znalazłam gdzieś informację, że licealiści są przerażeni siedmioma obowiązkowymi pozycjami rocznie. I nie ma się co dziwić skoro w Polsce czytanie kojarzy się wyłącznie z nakazem i odgórnym wyborem. Statystyki również pokazują, że raczej rzadko sięga się po książki niezwiązane ze szkołą, uczelnią czy pracą. A przecież pewne mechanizmy dotyczące czytania wynosimy już z przedszkola czy szkoły podstawowej. Ogromną rolę w procesie wprowadzania czytania z przyjemnością mają też rodzice, ale jest to temat do dłuższych rozważań. Dziś przedstawię Wam sposoby zachęcania do sięgania po książki, które stosuje się w Holandii i Finlandii. 

Brak obowiązkowych lektur...



Photo by Annie Spratt on Unsplash

Holandia:


Każdy dzień rozpoczyna się kilkoma rytuałami, jednym z nich jest półgodzinne czytanie. Uczniowie mają biblioteki szkolne, w których od klasy 4 pełnią dyżury. Każda grupa ma zeszyt, w którym odnotowuje się kto i jaką książkę pożyczył. Dzieci pilnują siebie nawzajem, pomagają sobie w wyborze lektur, udzielają pomocy młodszym rocznikom. Brak tutaj lektur obowiązkowych, każdy ma prawo czytać co chce - komiksy, powieści, dokumenty, gazety, reportaże, streszczenia, w języku holenderskim lub obcym. Uczniowie do czytania mogą wybrać dowolne miejsce w szkole, choć większość po prostu siada przy swoim biurku. Część z nich słuchawki wygłuszające hałas. Każdy czyta w swoim tempie, nie ma terminów i omawiania, brak też testów sprawdzających, nauczyciele nie rozliczają podopiecznych z ilości czy jakości przeczytanych pozycji. Bywają za to lekcje, podczas których można przedyskutować swoje wątpliwości czy przemyślenia. W efekcie uczeń czyta tu około 15-20 książek rocznie. Nauczyciele polecają swoim uczniom różne książki na podstawie ich zainteresowań czy próbując trafić w ich gusta.


















Czasem uczniowie w Holandii przedstawiają swoje wnioski w formie gazetki szkolnej, plakatu lub mapy myśli.


Finlandia:


Uczniowie mają kilka godzin miesięcznie na czytanie książek w czasie zajęć szkolnych jednak w większości czytają w domu. Co miesiąc (lub częściej, zależnie od grupy) uczniowie wraz z nauczycielem udają się do biblioteki miejskiej, w której mają około godziny na poszukanie pozycji dla siebie, oddanie poprzednich oraz zabawę (w bibliotece w Turku istnieje wiele możliwości dla dzieci i młodzieży na spędzanie wolnego czasu, jest tam też również przestrzeń z kanapami, na których od razu można zatopić się w lekturę. Uczniowie (przynajmniej ci z klas immersion, uczący się w języku szwedzkim) bardzo często sięgają po książki w obcym języku (szwedzkim i angielskim).Tak jak w Holandii nie ocenia się tutaj jakości i ilości przeczytanych książek, nauczyciel jednak zachęca do znalezienia więcej czasu na lekturę, jeśli uczeń nie czyta wcale lub niewiele.


Moje wnioski:


Doceniam fakt, że poprzez określenie listy lektur mamy wpływ na to jakie lekcje wyciągną nasi uczniowie z czytanej książki. Czego się nauczą i jakie postawy wypracują w dużej mierze zależy od tego przez jakie wzorce zostaną otoczeni, a jak wiemy, książka to bardzo silne narzędzie mające wpływ na dzieci i młodzież. Dodatkowo omawiając lektury wprowadzamy czynnik oceny zachowań postaci czy autorów, wypracowujemy krytyczne myślenie i analizę moralności czy etyki.Kolejnym ważnym punktem jest możliwość przeprowadzenia tematów w grupie, kształtowanie postaw i wniosków związanych z jednym zagadnieniem u wielu uczniów na raz.

Jednak faktem jest, że dzieci nie lubią być zmuszane do czytania - sama pamiętam jaką katorgą było czytanie kolejnych dwudziestu stron każdego wieczora, inaczej w weekend zamiast wyjść z koleżankami musiałam nadrabiać zaległości.

Druga strona medalu jest taka, że we wprowadzaniu lektur obowiązkowych zapominamy o indywidualizmie, zainteresowaniach i predyspozycjach uczniów. Nie ma nic gorszego niż zabieranie książek dzieciom przez nauczyciela "bo nie są związane ze szkołą". Fantastyka, thrillery, baśnie, bajki, dramaty - mnóstwo moich książek lądowało w biurkach nauczycieli przedmiotowych, czekając na odbiór rodziców. Zatem według mnie, w Polsce zapomina się o drobnym fakcie - czytanie to nie tylko umiejętność przydatna w procesie edukacji czy do zdobycia pracy, ale także sposób na relaks, znalezienie istotnych dla nas informacji, możliwość komunikacji. Dlatego zachęćmy czasem do przeczytania książki zupełnie niezwiązanej z lekcją języka polskiego, zapytajmy i faktycznie zainteresujmy się tym co nasi uczniowie czytali ostatnio. 



Znajdźmy sposób na połączenie przyjemnego z pożytecznym :).


Aktualizacja:

W poprzednim tygodniu szkoła, w której odbywałam staż, ogłosiła konkurs na swojej stronie facebook'owej. Rodzice uczniów zostali poproszeni o wysłanie zdjęć swoich pociech czytających podczas wakacji - nauczyciele zdecydują, które zdjęcie jest najciekawsze, a osoba na zdjęciu dostanie w prezencie kartę podarunkową z pobliskiej księgarni. To jedna z metod stosowanych w Holandii do zachęcenia dzieci i młodzieży do czytania. Moim zdaniem - strzał w dziesiątkę! 


7 komentarzy:

  1. Świetny temat, ciekawe pomysły do wdrożenia. Czytałam z uwagą i ciekawością.Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Mam nadzieję, że zwróciła Pani uwagę na archiwum bloga (dół strony), w poprzednich postach może również znajdzie Pani jakieś wartościowe ciekawostki:). Zapraszam też do lektury nowego postu!
      http://edueden.blogspot.fr/2017/08/synergia-w-zyciu-i-edukacji.html

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Robiłam z koleżanką taki konkurs też, "Przyłapani na czytaniu". Fajna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Agnieszko, czy konkurs również dotyczył zdjęć?:) Proszę opisać jak wyglądała organizacja (konkurs klasowy /wewnątrzszkolny?) oraz jak zareagowali uczniowie! Pozdrawiam i zapraszam do lektury nowego wpisu:).

      http://edueden.blogspot.fr/2017/08/synergia-w-zyciu-i-edukacji.html

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja córka w klasach 1-3 miała możliwość przeczytania dowolnie wybranej lektury w ostatnim miesiącu nauki. Była bardzo szczęśliwa, ze sama może sobie wybrać co chce przeczytać. Obecnie jestem wychowawcą w klasie 2 i również wprowadziłam dowolnie wybraną lekturę. Dodatkowo w ostatnim tygodniu szkoły chętne dzieci opisywały przeczytaną książkę. Dzięki temu dowiedziałam się więcej o moich podopiecznych...co lubią i czym się interesują.Dzieci miały natomiast okazję posłuchać streszczeń różnych lektur i jeszcze przed zakończeniem roku szkolnego zapisywały sobie tytuły, które będą chciały przeczytać, co uważam za ogromny sukces:)Mam pytanie odnośnie sposobu, który jest stosowany w Holandii. Czy dzieci wybierają sobie książkę i czytają codziennie tą samą, dopóki jej nie skończą? Czy jeśli im się nie podoba mogą następnego dnia zmienić? Co, jeśli dziecko nie ma ochoty czytać? Pozdrawiam, Marta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Samodzielnie wybrana lektura to świetny pomysł:). Odnośnie Holandii: uczniowie czytają książki do zakończania, jednak jeśli nie mają ochoty jej czytać (nie jest dla nich interesująca) oczywiście lepiej żeby ją wymieniły na coś innego i czytali z większym zaangażowaniem. Zdarzają się uczniowie, którzy niewiele korzystają z umówionego czasu na lekturę, jednak nikt ich nie zmusza do tej czynności, muszą jedynie zachować ciszę tak by nie przeszkadzać innym. Czytanie nie może się nikomu kojarzyć z przymusem i budzić niechęci:).
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do zapoznania się z pozostałymi wpisami! :)

    OdpowiedzUsuń