środa, 2 sierpnia 2017

Synergia w życiu i edukacji

Chciałabym się z Wami podzielić moimi przemyśleniami z ostatnich lat. 
Często słyszę, że tak bardzo zachwycam się wszystkim co "niepolskie" i że powinnam skupiać się na zaletach naszego systemu.

Nie przeczę, że edukacja w Polsce jest na wysokim poziomie. Poznałam tam mnóstwo zmotywowanych, interesujących i zarażających pasjami i ciekawością świata nauczycieli. Zawsze podsumowuję, że studia pedagogiczne są u nas na bardzo wysokim poziomie. Niemniej jednak, zawsze staram się być krytyczna i wyciągać zewsząd to co najlepsze, łączyć i używać wedle uznania. Dlatego, tak jak jakiś czas temu napisałam "nie jestem fanem pedagogiki Montessori na etapie wczesnoszkolnym czy na dalszych". Jej metody są zbytnio ograniczone, skoncentrowane na odwzorowaniu systemu sprzed 100 lat. Tak też traktuję rodzimy system. Widzę w nim ogromny potencjał ale i zauważam braki, które dałoby się wypełnić, pomysłami i metodami z innych krajów. I chciałabym Was zapewnić z całą odpowiedzialnością za swoje słowa: reformy, które powinny zostać wprowadzone nie zależą od pieniędzy a od wysiłku, dobrej woli i chęci zmian i nauki.









* Podstawowa zmiana, która powinna zajść to wprowadzenie większej niezależności nauczycieli - decydowali by o metodach, środkach, technikach, tematyce i sposobach przekazywanych treści. Wyobraźcie sobie nauczyciela, który chciałby zabrać dzieci na ryby... Marnujemy potencjał wielu ludzi nie pozwalając im, ze względów bezpieczeństwa czy innych porąbanych formalności, na dzielenie się wiedzą, doświadczeniem i pasją. Marnujemy w ten sposób szanse większości dzieci na poznanie praktyczne tego zagadnienia. 

* Kolejna propozycja to kursy i szkolenia wewnątrz szkolne - ileż to nauczycieli robi podyplomówki, ilu chodzi na konferencje, ilu ćwiczy w domu wykorzystanie nowinek technologicznych? I cóż, ta wiedza posłuży im i ich uczniom. A czemu by nie dzielić się nią z innymi członkami zespołu szkolnego? Uczenie się od siebie to podstawa w szkolnictwie - szkoda tylko, że w Polsce ta zasada nie dotyczy nauczycieli. 

* Czas na przyjemności i zawieranie przyjaźni. Nasze szkolnictwo przeładowane jest zasadami, obowiązkami i dokumentami. Podstawa programowa pęka w szwach, nauczyciele gonią z tematami omijając lekcje takie jak wf i godzina wychowawcza by nadrobić zaległości... O ile inaczej by się pracowało z grupą, gdyby w każdy poniedziałek nauczyciel mógł zabrać uczniów na spacer do lasu, parku, czy choćby po najbliższej okolicy, usiadł na chwilę, rozmawiając o minionym weekendzie, zainteresowaniach, potrzebach... problemach. To tylko jedna godzina lekcyjna tygodniowo, a uwierzcie mi efekty byłyby niesamowite. 

* Likwidacja muru, mam tu na myśli mur jaki istnieje pomiędzy uczniami a nauczycielem. Zwroty,  niespójne zasady (uczniowie nie mogą używać telefonów, z kolei nauczyciel ma do tego prawo), wyższość w relacji, tradycyjna organizacja klas szkolnych (biurko nauczyciela często na podwyższeniu, na środku klasy). Te bariery powodują, że uczniowie w Polsce rzadko wychodzą z inicjatywą, nie mają odwagi wychodzić "przed szereg", zamiast autorytetu mamy strach przed nauczycielem. 

* Zajęcia o tematyce empatii, tolerancji i akceptacji. Chyba nie trzeba tłumaczyć czemu są one niezbędne, w każdym kraju, na każdym etapie edukacyjnym. 

* Religie świata - żyjemy w czasach migracji, globalizacji i postępu. Nie pozwólmy na to by nasi podopieczni uważali, że "ci są źli, a ci dobrzy bo tak mówi jedna książka", pozwólmy im poznać wartości wszystkich grup by mogli dokonać świadomej decyzji tego z czym się zgadzają a z czym nie. A etap edukacji wczesnoszkolnej to doskonały moment by otwarte umysły zdobywały wiedzę na tematy, na które wcale nie jest łatwo uzyskać informacje. 

I cóż, mogłabym tak wymieniać w nieskończoność... Staram się jednak by moje posty nie dłużyły się czytelnikom. Dlatego jeśli chcielibyście dowiedzieć się jakie jeszcze mam pomysły, dajcie znać w komentarzach, a na pewno spiszę kontynuację artykułu. 

                                               *      *       *

Moje podejście do nauczania wynika z mojego podejścia do życia. Od paru lat mam okazję poznawać ludzi, kultury, tradycje i potrawy. Wyobraźcie sobie sytuację, gdzie codziennie, na tak zwanej obczyźnie, staram się gotować posiłki według polskich przepisów, z dumą częstując moich znajomych z całego świata. Z taką samą dumą opowiadałam wczoraj wszystkim o rocznicy Powstania Warszawskiego, rozmawiam o wielkich Polakach, czy prezentuję naszą muzykę. Jednak nie zamykam się na to czego nie znam czy to czego nie rozumiem. Nie oceniam "moje jest dobre, Twoje jest dziwne/nie do zrozumienia". A i ludzi z takimi poglądami spotykam. Najbardziej lubię sytuacje, w których spotykam się z przyjaciółmi "ze świata" i razem gotujemy, śpiewamy, gramy w gry - przy takich okazjach wymieniamy się doświadczeniami i wspólnie wybieramy "najlepsze rozwiązania", zmieniamy przepisy z narodowych na międzynarodowe, usprawniamy zasady gier, w które każdy z nas grał jako dziecko, choć każdy trochę inaczej, nadajemy piosenkom nowy rytm, dodajemy słowa. I właśnie takie podejście odpowiada mi najbardziej, zarówno w życiu jak i w edukacji.
Nigdy, wyjeżdżając na studia czy staże, nie myślałam: tam to się dopiero nauczę, oni wiedzą najlepiej... Raczej sądziłam, że wypełnię luki, których nie potrafiłam wypełnić na studiach na APS, znajdę odrębne inspiracje, poszukam nowych zastosowań dla wiedzy, którą już posiadam. A następnie wrócę do domu by się tym wszystkim podzielić. I tak powstał mój blog i fanpage. By się dzielić, by tworzyć coś razem, dyskutować, inspirować się nawzajem, dzielić się nowinkami ze świata edukacji. Każda z Waszych historii czy krótkich komentarzy o doświadczeniach w wiadomościach prywatnych czy na blogu to dla mnie cenna lekcja i dawka motywacji. Chętnie dowiaduję się co jest najważniejsze z Waszego punktu widzenia i analizuję to w kontekście swoich przemyśleń.
Jestem Wam wdzięczna za Wasz czas, "lajki" i komentarze - bo dzięki nim chce mi się spisywać te wszystkie ulotne myśli i wartościowe doświadczenia, by za kilka lat, być może, móc do nich wrócić:).




Na zdjęciu upamiętnienie jednej z moich ulubionych chwil: w Holandii mój partner wraz z przyjaciółmi świętowali swoją obronę magisterską obrzucając się proszkami Holi (indyjskie święto Holi --->https://pl.wikipedia.org/wiki/Holi) co w żaden sposób nie umniejszyło powadze i elegancji tego dnia!;)

2 komentarze:

  1. Pomysł uczenia się od siebie nzwzajem jest super, choć moze być trudny. Kiedyś próbowałem zrobić cos takiego w jednej organziacji pozarządowej i bez echa. Bardziej na zasadzie " nie wiem czy coś umiem" albo " czy to może komuś się przydać" itp.

    Co do zburzenia muru to chyba jest już czas że mozna to zrobić. Wcześniejsze sytuacje jakie miały miejsce gdzie uczniowe zakąłdali nauczycielom kosze na śmieci chyba odchodzą do lamusa.

    Myślę, że reforma edukacji powinna dotyczyć paradygmatu jakim sie kieruje. Lub go zmienic trochę.
    Bo sa w polsce klasy autorskie zatwierdzone przez MEN [ liceum Słowackiego w warszawie klasa humanistyczna ], wierzę że są małe szkoły we wsiach gdzie nauczyciel na swój sposób realizuje podstawe programowa.

    P.s ale nauczyciele mają chyba swobodę w realziacji, nie ważne jak byle by zrealzową, czy to też jest wskazane ?

    Choć problemem polskiej edukacji jest teraz poziom postawy, która jest dziurawa.

    Był projekt mega innowacyjny, napisany przez specjalistów, ale stwierdzono ze jest drogi wiec go zredukowano :/

    Kto wie, moze za 30 lat przeczytamy w podrenik na APS ze Joanna była punktm zwrotnym w naszej edukacji :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt: uczenie się od siebie nie jest łatwe ani powszechne, dlatego wspomniałam, że trzeba by było to zmienić:). Zgadzam się również, że powinno istnieć więcej szkół o własnym sposobie realizacji podstawy programowej ale wiem, że organizacyjnie i administracyjnie nie jest to prosta sprawa. Jeśli wspominam o indywidualizacji nauczycielskich metod i form chodzi mi o to, że inni nauczyciele, dyrekcja i rodzice nie narzucają niczego wychowawcy czy wykładowcy. Czytałam niedawno artykuł, w którym pewna szkoła ograniczyła zadawanie prac domowych do minimum ale rodzicom się to nie spodobało i wymusili przywrócenie tej formy nauczania. Odnośnie ostatniego akapitu: BYŁOBY WSPANIALE! ;)

    OdpowiedzUsuń